Prostym językiem o ekonomii ...

środa, 10 października 2018

100. Nobel 2018 z ekonomii i jubileusz bloga.


W poniedziałek ogłoszono tegorocznych laureatów Nagrody Nobla z ekonomii. Zostali nimi dwaj amerykańscy ekonomiści: William D. Nordhaus (Yale University) i Paul M. Romer (New York University). Obaj nie należeli ponoć do faworytów i obaj reprezentują dość odległe od siebie koncepcje łączące ekonomię odpowiednio ze środowiskiem naturalnym oraz poziomem wiedzy i innowacji. Co przekonało Komitet Noblowski do tych kandydatur?


Ekonomia i środowisko.

Nordhaus otrzymał nagrodę Nobla za badania określające związki ekonomii ze środowiskiem naturalnym. W szczególności chodziło o jednoczesny wpływ rozwoju gospodarki na klimat i zmian klimatu na gospodarkę. W latach dziewięćdziesiątych Nordhaus stworzył model opisujący wzajemne oddziaływanie gospodarki i klimatu na poziomie całego świata. Model ten uwzględnia nie tylko ekonomię, ale i wiedzę z takich dziedzin jak fizyka i chemia i jest dziś dość powszechnie używany do symulowania globalnych konsekwencji decyzji leżących na styku gospodarki i klimatu, z którymi współcześnie mamy coraz częściej do czynienia.

Gospodarka i wiedza.

Romer został natomiast doceniony za powiązanie wzrostu gospodarczego z dynamicznym rozwojem innowacji i wiedzy. Generalnie Romer przez lata zajmował się istotą inwestowania firm w badania i rozwój, ale z czasem skupił się na tym, w jaki sposób czynniki gospodarcze wpływają na gotowość firm i ludzi do tworzenia innowacji. Na warsztat wziął koncepcję „pomysłu”, który potraktował jak jeden z towarów podlegających grze rynkowej. Wykazał na czym polegają różnice pomiędzy pomysłami a innymi, bardziej typowymi towarami. To doprowadziło go do wskazania okoliczności pozwalających rozwijać się nowym ideom w szybszym tempie. Teoria ta otworzyła badania nad sposobem konstruowania przepisów, w taki sposób, aby zachęcały do nowych pomysłów i tym samym długofalowych działań na rzecz zamożności społeczeństwa.

A tak na marginesie to żadnego ekonomicznego Nobla nie ma. Nagrodę finansową dla wybitnych ekonomistów funduje co roku Szwedzki Bank Narodowy, a jej oficjalna nazwa to Nagroda Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych. Ale i tak miło jest ją otrzymać. 😊

Jubileusz: Blogowi stuknęła setka.

Osiągnęliśmy setkę. Dziś publikowałem setnego posta. Zajęło mi to 682 dni, a więc ze statystyki (która jak wiecie bardzo lubię) wynika, że udało się publikować nieco częściej niż raz na tydzień (dokładnie raz na 6,82 dnia).

Osiągnięcia:

Ponad 53 tys. wyświetleń bloga. 
Ponad 8 tys. unikatowych użytkowników.
Ponad 132 godziny spędzone przez czytelników na blogu.

977 polubień na FB.
Dziękuję wszystkim czytelnikom.


Przegląd hitów.

Dokładnie 10 artykułów zostało przeczytanych więcej niż 1.000 razy. W tym gronie jest aż sześć postów poświęconych przedwojennej maturze. Ekonomia na dawnych maturach niewątpliwie stała się w jakiś sposób znakiem rozpoznawczym mojego bloga. Pochwalę się, że finalizuję rozmowy, aby z tą tematyką wyjść do nieco szerszego grona czytelników, ale na razie więcej powiedzieć nie mogę…
Ponadto barierę tysiąca wyświetleń osiągnęły również:
Artykuł Dlaczego drożeje masło?, który dziś jest już nieaktualny, bo ceny produktów mlecznych na świecie zaczęły spadać. Ale czynniki, które za to odpowiadają zostały w artykule wskazane.
Ubiegłotygodniowy post Polska jest krajem rozwiniętym związany z tym, że światowe agencje uznały oficjalnie polski rynek finansowy za rozwinięty i tym samym dołączyliśmy do grona największych i najbogatszych państw świata.
„Proroczy” Post o cenie bitcoina (gdy go pisałem cena bitcoina biła rekordy i niektórym wydawało się, że zawsze tak będzie – napisałem wówczas artykuł o realnej wartości bitcoina i do dziś bardzo go lubię, bo miło jest mieć rację) oraz nieco denerwujący post o wieku emerytalnym, w którym niestety zapowiadam coraz późniejsze przechodzenie na emerytury…

Jeszcze raz dziękuję wszystkim czytelnikom. W głowie mam pomysły na kolejne wpisy, ale prawdę mówiąc chyba potrzebuję trochę odpoczynku.  Możliwe więc, że zrobię sobie krótką przerwę...

środa, 3 października 2018

099. Od tygodnia Polska jest krajem rozwiniętym. Co to oznacza?

24 września 2018 Polska została oficjalnie zaliczana do krajów rozwiniętych. Wcześniej przez wiele lat byliśmy uznawani jako kraj rozwijający się, więc z pewnością pod względem prestiżowym informacja jest rewelacyjna. Tym bardziej, gdy zerkniemy na skład grupy krajów rozwiniętych, do których dołączyliśmy. Nie chodzi jednak o ocenę poziomu życia w naszym kraju, tylko o ocenę Polski jako miejsca do inwestowania.

Samo ogłoszenie naszego awansu nie było niczym zaskakującym, ponieważ agencja FTSE Russell zapowiedziała to jeszcze w ubiegłym roku. W ciągu kolejnych miesięcy polski rynek finansowy nie zaskoczył świata niczym negatywnym, więc w ubiegłym tygodniu nasz awans do najbardziej elitarnego grona stał się faktem. Co to jednak tak naprawdę oznacza? I jakie mogą być tego konsekwencje?

Jak działają globalni inwestorzy?

Światowe fundusze inwestują w rynki finansowe według wcześniej zdefiniowanej polityki. Ściśle określona część ich zasobów jest inwestowana w rynki rozwinięte, a inna – równie precyzyjnie określona w rynki wschodzące. Szacuje się, że ok. 87% pieniędzy jest inwestowana w najbardziej rozwiniętych krajach, a tylko 12-13% na rynkach bardziej ryzykownych. To logiczne: większość pieniędzy jest lokowana w bezpieczniejszych miejscach, mniejsza część zapewnia – przynajmniej teoretycznie – większe zyski. Dotychczas mieliśmy dostęp do ok. 12-13% światowych pieniędzy. Jak będzie teraz?
"Zmiana indeksu jest owocem ciągłych ulepszeń w infrastrukturze rynków kapitałowych w Polsce, która jest wspierana przez postęp gospodarczy kraju" [fragment komunikatu FTSE Russell]

Inwestowanie to nic innego, jak zakup papierów wartościowych. Możliwe, że zabrzmi to dość dziwacznie, ale wielkie fundusze inwestycyjne podejmują decyzje o zakupie określonych akcji lub obligacji przede wszystkim w oparciu o analizy „hurtowe”, które dotyczą grup państw i całych sektorów gospodarki. W rzeczywistości nie ma bowiem możliwości przeanalizowania osiągnięć i perspektyw rozwoju każdej z kilkudziesięciu tysięcy firm notowanych na światowych giełdach. Nie ma więc co oczekiwać, że inwestor z Londynu, Nowego Yorku czy Sydney zapozna się ze szczegółową analizą dotyczącą na przykład polskiego PKO BP. W pierwszym kroku poprzestanie raczej na powiązaniu analizy branżowej (bankowość) z analizą rynku, na której przykładowa firma funkcjonuje (dotychczas były to rynki wschodzące, teraz rynki rozwinięte) i na tej podstawie podejmie swoje decyzje.
Pomocą w podejmowaniu tego typu decyzji są firmy, które zaliczają poszczególne rynki finansowe do określonych grup. Decyzję o przeniesieniu Polski do grona krajów rozwiniętych została podjęta przez londyńską firmę FTSE Russell. Podobnie postąpił niemiecki Stoxx. Dla porządku należy jednak wspomnieć, że jeszcze ważniejszą firmą indeksującą rynki jest amerykańska MSCI, która – póki co – konsekwentnie uznaje nasz kraj jako należący do rynków rozwijających się.

Prestiż.

Niewątpliwie zaliczenie Polski przez dwie agencje indeksujące do grona państw rozwiniętych jest ogromnym sukcesem wizerunkowym. Nie dziwi więc, że o tym wydarzeniu mówili Premier, Minister Finansów i Prezes warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych...

Nawiasem mówiąc nawet nieprzychylne rządowi media nie odważyły się podważyć znaczenia tego wydarzenia, choć da się spotkać sceptyczne oceny tego awansu na portalach branżowych.
"Dzisiejszy awans do grona rynków rozwiniętych w ramach globalnej klasyfikacji rynków akcji FTSE Russell to znaczące osiągnięcie. Ministerstwo Finansów i Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie od dawna dążą do usprawnienia infrastruktury polskiego rynku finansowego i wzmocnienia polskiej gospodarki, a dzisiejszy dzień jest zwieńczeniem ich wysiłków zmierzających do spełnienia restrykcyjnych kryteriów tej klasyfikacji." Reza Ghassemieh, Chief Research Officer FTSE Russell. 
Wystarczy zerknąć na skład grupy, do której obecnie należymy, żeby poczuć się naprawdę dobrze. Co więcej: jesteśmy pierwszym krajem Europy Środkowo-Wschodniej, któremu się to udało. Patrząc z tej perspektywy wreszcie udało się nam gospodarczo prześcignąć Czechów i to w bardzo ambitnym wyścigu (aluzja do postu 078. Ekonomiczny Wyścig Pokoju, czyli jak gospodarczo przegonić Czechów?)


Źródło: 
Osiągnięcie jest tym bardziej znaczące, że awans do elity zajął nam 27 lat. Dla porównania Korea Południowa i Izrael potrzebowały na to okresu pięćdziesięcioletniego…
Są więc powody do dumy!

Skutki finansowe.

Raczej na pewno zagraniczni inwestorzy na rynku polskim będą zachowywać się w bardziej stabilny niż dotąd sposób. Chodzi o to, że w sytuacji, gdy gdzieś na świecie coś niedobrego działo się w kraju uznawanym za rozwijający się, następowała ucieczka inwestorów do rynków rozwiniętych. Jeżeli np. w Turcji było zamieszanie polityczne, to część inwestorów wycofywała swoje pieniądze nie tylko z Turcji, ale i z krajów takich jak Polska, po to, aby przeczekać w bezpiecznym miejscu. Dla polskiego rynku finansowego oznaczało to spadek cen akcji na warszawskiej giełdzie i osłabienie złotego i to często z powodów w ogóle niezwiązanych z sytuacją w Polsce. W nowych warunkach tego typu przypadki nie powinny się zdarzać. Sytuacja na giełdzie i rynku walutowym powinna być więc bardziej stabilna.

Teoretycznie do Polski mogą napłynąć dodatkowe pieniądze inwestycyjne. Teoretycznie, bo do końca nie wiadomo, jak zachowają się światowi inwestorzy. To, że Polskę uznano za kraj rozwinięty to jedno. Ale w co miałyby inwestować światowe fundusze? W wyniku decyzji FTSE Russell do światowych indeksów włączono ledwie 37 polskich spółek i tylko jedną z nich – bank PKO BP – uznano za spółkę o dużej kapitalizacji. Do grona średnich spółek zaliczono PKN Orlen, PZU, BZ WBK, PGNiG, Pekao, KGHM, mBank, PGE, LPP, CD Projekt, Cyfrowy Polsat, Grupę Lotos i Dino Polska. Pozostałe spółki uznano za małe - Bank Millennium, AmRest, Handlowy, JSW, Alior Bank, CCC, Play, Orange, Azoty, Enea, Tauron, Kernel, Kruk, Asseco Poland, Budimex, Eurocash, Ciech, Energa, PKP Cargo, Bogdanka, GPW, Boryszew i Neuca. Z kolei decyzją Stoxx do grona sześciuset największych spółek w Europie zaliczono osiem polskich podmiotów: Bank Pekao, BZ WBK, CD Projekt, KGHM Polska, LPP, PKN Orlen, PZU i PKO Bank Polski.
To właśnie te firmy mają szansę na dodatkowe zainteresowanie ze strony światowych inwestorów. Potencjalnie, gdyby udział polskich podmiotów w światowych rynkach zrównałby się z udziałem Portugalii, Austrii i Danii, to do Polski powinno napłynąć dodatkowo od 150 miliardów złotych do prawie 1,5 biliona.

A te kwoty robią wrażenie, prawda?
Więc póki co cieszmy się i z prestiżu i z perspektyw, które oby się zrealizowały jak najszybciej.