056. RRSO, czyli tajemniczy bat na banki. Część1: Jak działa?
Jakie jest najczęściej występujące zdanie z polskich
reklamach telewizyjnych i radiowych? Na pewno je słyszeliście. Brzmi: „Przed
użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj
się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża
Twojemu życiu lub zdrowiu”. Obowiązujące rozporządzenie Ministra Zdrowia mówi,
że tekst ten musi być odczytany wyraźnie, w języku polskim, a na ekranie musi
widnieć nie krócej niż 8 sekund.
Odpowiednikiem tego wymogu w przypadku reklamowania kredytów
konsumenckich jest nakaz prezentacji informacji o rocznej rzeczywistej stopie
procentowej, czyli tajemniczym RRSO. Posłowie okazali się mniej precyzyjni niż
Minister Zdrowia: informacja o RSSO ma być podana „w sposób co najmniej tak
widoczny, czytelny i słyszalny, jak pozostałe informacje przekazywane w
reklamie”. To jest mało konkretne, więc niektórzy więc mogą mieć problem z jej
wyłapaniem spośród lawiny informacji zachwalających kredyt. Tym bardziej, że
obowiązek dotyczy podania także założeń odpowiadających „reprezentatywnemu
przykładowi”, a to już się robi mnóstwo słów, które kradną cenny czas reklamowy.
No, ale nie o tym mowa.Czym jest RRSO? Po co się ją oblicza?
Ustawa mówi, że RRSO to całkowity koszt kredytu ponoszony przez konsumenta, wyrażony jako wartość procentowa całkowitej kwoty kredytu w stosunku rocznym. A przedstawia się ją to po, aby... (i tu cytuję zapis Ustawy) „pomóc […] w porównaniu oferowanych kredytów”. Wszystko jasne? Dla mnie nie bardzo. Zagmatwa się jeszcze bardziej, gdy zobaczymy jak się to liczy…Jak policzyć RRSO?
Od razu uprzedzam, że na my tego na szczęście nie musimy liczyć. Ten obowiązek spoczywa na kredytodawcach i pośrednikach finansowych, którzy są sprawdzani z poprawności obliczeń. I bardzo dobrze, bo aby poznać RRSO „wystarczy tylko” rozwiązać takie równanie:gdzie i oznacza RRSO, a pozostałe symbole oznaczają:
Powinienem był chyba uprzedzić, że przyjmowanie pokarmów i napojów w trakcie zapoznawania się ze wzorem na RSSO grozi zakrztuszeniem. Bo wzór wygląda strasznie. Jego postać wynika z dyrektyw europejskich (dokładnie Dyrektywy Komisji 2011/90/UE z listopada 2011), ale to od nas zależy, czy już teraz się poddamy, czy jednak weźmiemy tego brukselskiego byka za rogi i pokażemy urzędnikom europejskim, że jesteśmy przynajmniej w stanie zrozumieć ogólny sens obliczeń. Bo jesteśmy! A liczyć nie będziemy – od tego są kalkulatory.
O co chodzi we wzorze na RRSO?
W matematyce
finansowej zawsze jeśli w mianowniku (na dole ułamka) pojawia się „1 + cośtam”
do jakiejś potęgi to oznacza, że mamy do czynienia z dyskontowaniem, czyli
przeliczaniem wartości przyszłej na wartość bieżącą. O najprostszym
zastosowaniu tego mechanizmu pisałem tutaj.
Na lewo od
znaku równości mamy zapis przeliczający wartość wypłat z kredytu (transz) na
dzień pierwszego wykorzystania kredytu (pierwszej transzy). W przypadku
pierwszej transzy oczywiście nie ma czego przeliczać. Ale wzór zadziała. W
mianowniku mamy „1 + cośtam” do potęgi zero, czyli jest to warte 1, czyli
pierwsza transza wchodzi do sumy w swojej wartości nominalnej. Jeżeli więc
kredyt jest wypłacony w całości jednorazowo, to po lewej stronie znaku równości
mamy jego kwotę bez żadnych przeliczanek. Jeśli jednak kredyt ma kilka
transz, to każdą kolejną przeliczamy na wartość, jaka obowiązywałaby w dniu
pierwszego uruchomienia.Na prawo od znaku równości mamy z kolei wszystkie wpłaty do banku z tytułu naszego kredytu. Płatności prowizji, odsetek i rat kapitałowych. W kredycie hipotecznym to może być nawet ponad 300 składników wpłacanych do banku w różnym czasie. Prawa strona równania przelicza (dyskontuje) wartość każdego z nich na wartość obowiązującą w dniu pierwszego uruchomienia.
Przeliczanie
wartości przyszłej na wartość bieżącą odbywa się w oparciu o czas oraz
obowiązującą stopę procentową. W przypadku tego równania niewiadomą jest
właśnie stopa procentowa, a dokładnie hipotetyczna stopa procentowa
obowiązująca od pierwszego uruchomienia kredytu do ostatecznej jego spłaty,
która zapewni, że zdyskontowane wypłaty z kredytów będą się równać zdyskontowanym
wpłatom. I to jest właśnie RRSO, czyli ów „koszt kredytu w ujęciu rocznym”.
W praktyce do
obliczeń potrzebny jest dobry program komputerowy. Ale powtarzam: nie musimy
sami obliczać RRSO. Wystarczy, że nie będziemy się bali konstrukcji tego
strasznego wzoru i będziemy wiedzieć co wynika z RRSO, które podają nam banki.
Bo to jest jeszcze jeden wskaźnik opisujący kredyt, który chcemy zaciągnąć i
warto korzystać z niej świadomie. Zwłaszcza, że ma swoje plusy i swoje minusy.
Na razie
chciałem odczarować wzór. Udało mi się?
Za tydzień będzie o plusach i minusach.
Za tydzień będzie o plusach i minusach.