080. Wakacje za granicą. Wziąć gotówkę, czy kartę płatniczą?

Zbliżają się wakacje. Cześć z nas wyjedzie za granicę. A tam będzie musiała dokonywać płatności w lokalnej walucie. Jak się do tego przygotować?

Gotówka.

Scenariusz najprostszy i stosowany odkąd pamiętam. Przed wyjazdem w banku, kantorze albo kantorze internetowym kupujesz walutę kraju, do którego się udajesz. Wiesz, ile masz w portfelu. Jedziesz i możesz wydawać.
Wada tego rozwiązania jest tylko jedna: ryzyko utraty pieniędzy wskutek kradzieży lub zgubienia. Wszyscy podróżnicy radzą, aby pieniędzy nie przechowywać w jednym miejscu, żeby korzystać z hotelowych sejfów, ale prawda jest taka, że co roku zdarzają się kradzieże.
Teoretycznie wymianę waluty można przeprowadzić na miejscu, pod warunkiem, że polska waluta jest tam na tyle popularna, że podlega wymianie. Cóż, złoty nie należy do najbardziej popularnych walut na świecie i nie ma gwarancji, zwłaszcza w egzotycznym kraju, że ujrzymy skrót PLN na tablicy kursowej.

Raczej nigdzie na świecie nie będzie problemu z wymianą euro czy dolarów USA na walutę lokalną. I niestety czasem trzeba właśnie tak postąpić. Niestety, bo dla większości z nas oznacza to konieczność dwukrotnego przewalutowania: z PLN na USD albo EUR i następnie na walutę lokalną. Nie ma się co oszukiwać, każda taka operacja wiąże się z kosztami…
W Polsce na ogół nie stosuje się prowizji za wymianę waluty. Ale wszyscy wiedzą, że to kosztuje. Że marża banku lub kantoru zawiera się w kursie, po którym dokonuje się przewalutowania. Tak samo jest zagranicą, ale tam podatkowo w wielu kantorach nalicza się prowizję za wymianę pieniądza i wynosi ona do 2-3% wartości transakcji. Czy to dużo? Przy kursie EUR/PLN 4,30 dwuprocentowa prowizja to dodatkowe 8,6 grosza, czyli prawie dziewięć złotych opłaty za każde przewalutowane 100 euro. Jeśli można, to lepiej tego uniknąć...

Karta płatnicza do rachunku w złotych.

Polacy należą do narodów bardziej aktywnie korzystających z kart płatniczych, więc naturalnym rozwiązaniem wydaje się być korzystanie z niej także zagranicą. Ale uwaga: jeśli nasza karta jest rozliczana w złotych polskich, to na pewno konieczne będzie przewalutowanie wydatku walutowego na złote i odbędzie się to bez jakiejkolwiek kontroli z naszej strony. Co gorsza: jeśli transakcję przeprowadzamy w walucie innej niż USD lub EUR, to prawie na pewno operator karty dokona dwóch przewalutowań: najpierw na USD lub EUR, a potem na PLN.

Posługując się zagranicą złotową kartą płatniczą poprawiamy swoje bezpieczeństwo (nawet kradzież karty nie oznacza utraty pieniędzy), ale narażamy się na większe koszty wymiany pieniądza niż w przypadku gotówki.

Walutowa karta płatnicza.

To jest rozwiązanie, które warto rozważyć przed wyjazdem zagranicznym. Otwieramy w Polsce rachunek walutowy, a bank wydaje nam kartę płatniczą do tego rachunku. Oczywiście rachunek ten trzeba zasilić, czyli kupić walutę, ale operację tę w pełni kontrolujemy, to od nas zależy, czy zaakceptujemy kurs, a nawet jest możliwe zasilenie rachunku walutą zakupioną poza bankiem prowadzącym rachunek.

Jeżeli przed wyjazdem będziemy mieć na koncie 200 euro i dokonamy zapłaty 50 euro kartą do tego rachunku, to jego saldo zmniejszy się do 150 euro bez jakiegokolwiek przewalutowania. To, czy taka operacja będzie związana z jakąś dodatkową prowizją, zależy już od umowy z bankiem, ale naprawdę można znaleźć banki niepobierające za to żadnych opłat.

Karta wielowalutowa.

Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest karta wielowalutowa, oferowana już w Polsce przez kilka banków dla najbardziej popularnych walut. W przypadku dokonania transakcji w walucie obcej, algorytm po stronie banku działa w ten sposób, że w pierwszej kolejności obciąży saldo rachunku w walucie transakcji. Dopiero, gdy środki zgromadzone na rachunku w tej walucie są niewystarczające, obciążony zostanie inny rachunek, a więc bank dokona przewalutowania.

Oczywiście wymaga to wcześniejszego otwarcia rachunków w walutach, w których wydatków się spodziewamy i ich zasilenia. Decydując się na takie rozwiązanie należy mieć na uwadze ewentualne koszty otwarcia i prowadzenia rachunków w walutach obcych (są banki oferujące je za darmo) oraz opłaty wydania takiej karty (są banki oferujące je za darmo). Mi wyszło, że się opłaca…

Oczywiście mowa o walutach podstawowych: EURO, dolarach amerykańskich, funtach brytyjskich. W kwachach zambijskich rachunku bankowego w Polsce raczej nie otworzysz...


Bez gotówki się nie da.

Nie ma co zakładać, że wszędzie zapłacimy kartą. Pod tym względem jesteśmy trochę zepsuci, bo popularność płatności kartami w Polsce należy do największych na świecie. W Polsce naprawdę można funkcjonować bez gotówki. Nawet w najmniejszej miejscowości sklepy mają terminale i sprzedawcy nie robią problemów, gdy chcemy zapłacić kartą. To nie jest takie oczywiste w innych krajach, nawet tak nowoczesnych jak Włochy czy Wielka Brytania.

Oczywiście gotówkę można pobrać z lokalnego bankomatu. Zasady związane z przewalutowaniem będą zależeć od tego, czy mamy kartę do rachunku złotowego, walutową, czy wielowalutową i są takie same jak przy płatnościach w sklepie. Dodatkowo jednak pojawia się kwestia prowizji za wypłatę z bankomatu i należy mieć świadomość ich wysokości, bo na ogół akurat to kosztuje…

Mój sposób na wydatki zagraniczne.

Wszystko zależy od tego, dokąd jadę. Jeśli to możliwe, przed wyjazdem otwieram rachunek w walucie kraju, do którego się udaję. Zasilam go kwotą spodziewanych wydatków. W przypadku walut podstawowych co najmniej jedną trzecią biorę ze sobą w gotówce, a na miejscu w pierwszej kolejności staram się za wszystko płacić kartą walutową. I raczej unikam zagranicznych bankomatów, bo akurat za to bank pobiera ode mnie prowizję.

Miłych wakacji!