083. Jak inwestują bogaci?
Posted by Mariusz Wdowiak on środa, czerwca 13, 2018 with 4 comments
Wcale nie trzeba lokować pieniędzy tylko w banku. One rzeczywiście
są tam bezpieczne. Ale w dzisiejszych realiach dają niestety niewielki zarobek.
Kusi więc możliwość inwestowania w waluty obce, obligacje, nieruchomości,
dzieła sztuki i nie tylko. O nieograniczonych zarobkach na takich, niekiedy
bardzo nietypowych, operacjach można poczytać w wywiadach z bardzo bogatymi
ludźmi. Stąd już o krok od decyzji typu „ja chcę tak samo”. Tym bardziej, że to
rozumowanie wykorzystują sprzedawcy niezwykłych okazji finansowych. Sęk w tym,
że pomijają niektóre aspekty…
Wiele sposobów inwestowania wiąże się z brakiem pewności
rezultatów. Analiza historycznych notowań, choć pouczająca sama w sobie, nie
zapewnia bezpieczeństwa. Historia uczy, ale nie udziela gwarancji. Z doświadczenia
inwestora, który szczyci się, że na akcjach firmy X „zawsze zarabiał 20%
rocznie” albo z obserwacji, że „cena waluty Y zawsze rośnie jesienią o 10%” nie
wynika, że tak będzie w przyszłości. To błędne myślenie psychologowie nazywają
duplikacją przeszłych doświadczeń. I jest równie trafne, co przewidywanie wojny
na podstawie tego, że „wyngiel je we wiosce”.
Ryzyko i płynność.
Przyjęło się, żeby porównywać lokatę do innych możliwości
inwestycyjnych. Jeżeli te porównania ograniczyć tylko do rentowności (inaczej
zwrotu, albo po prostu zarobku), to lokata zdecydowanie przegrywa. Lokata jest bowiem
inwestycją o najmniejszej rentowności. Niekiedy nawet niższej niż poziom
inflacji i wówczas naszych pieniędzy realnie jest coraz mniej.
Ale rentowność to nie wszystko…
Jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa i płynności. I w tych
obszarach lokata bankowa zdecydowanie wygrywa: nasze pieniądze ulokowane w
banku są bezpieczne (odzyskamy je nawet, jeśli bank zbankrutuje) i są
maksymalnie płynne (w każdej chwili możemy zerwać lokatę i mieć pieniądze do
dyspozycji).
W przypadku innych form inwestowania mamy inne (NIŻSZE)
poziomy bezpieczeństwa i płynności. O jednym i drugim przekonali się właśnie
inwestorzy w obligacje GetBacku. Ale to skrajny przypadek, w którym widać jak
na dłoni, że brak bezpieczeństwa i brak płynności stoją ramię w ramię. Co mam
na myśli? Gruchnęła wieść, że z emitentem obligacji jest źle (bezpieczeństwo)
to i chętnych na wyemitowane już obligacje nie ma (płynność), a Giełda Papierów
Wartościowych zawiesiła notowania akcji.
Jeżeli nie inwestujemy samodzielnie, to bardzo ważne jest,
komu powierzyliśmy nasze pieniądze. Kto gwarantuje ich zwrot? Czy jest to
Bankowy Fundusz Gwarancyjny, Skarb Państwa, bank, czy tylko firma o
intrygującej nazwie i barwnym modelu biznesowym?
Jeżeli zainwestujemy samodzielnie np. w nieruchomości, to po
pierwsze nie ma pewności, że ich wartość rynkowa nie spadnie (bezpieczeństwo).
I po drugie: spieniężenie nawet najbardziej atrakcyjnej działki budowlanej trwa
dłużej niż zerwanie lokaty (płynność). To może zaboleć, jeśli naprawdę będzie
nam zależało na czasie. Zwłaszcza, jeśli kupujący się zorientują…
Dywersyfikacja, czyli jeden koszyk to za mało.
Duzi inwestorzy, którzy lokują naprawdę znaczne kwoty,
uwzględniają w swoich planach zarówno spodziewany zarobek, jak i płynność i
bezpieczeństwo. Dlatego dzielą swoje pieniądze na portfele o różnej
charakterystyce (różny poziom zarobku, płynności i bezpieczeństwa). W zależności
od sposobu zarządzania tymi pieniędzmi różnicują tylko sposób lokowania
(rachunek bankowy, obligacje przedsiębiorstw, nieruchomości, działa stuki),
albo uwzględniają też dodatkowe czynniki (np. geografię: część pieniędzy jest
ulokowana w Europie, część w Ameryce Południowej a część w Rosji).
Takie postępowanie to dywersyfikacja.
Jej celem jest podzielenie ryzyka na mniejsze fragmenty. Dla
każdej inwestycji istnieje prawdopodobieństwo niepowodzenia. Ale
prawdopodobieństwo tego, że niepowodzenie wystąpi jednocześnie w kilku naprawdę
różnych inwestycjach jest znacznie mniejsze.
Analogicznie: każdy sposób lokowania wiąże się z typową dla
siebie płynnością. Jeśli pieniądze zostaną podzielone na portfele
uwzględniające także ten czynnik, to w przypadku konieczności szybkiego ich
odzyskania, zawsze znajdzie się inwestycja, z której będzie można wyjść bez
kłopotu. Prawdopodobieństwo tego, że wszystkie nasze inwestycje okażą się
akurat niepłynne, będzie minimalne.
Strategia inwestycyjna.
To świadomy podział pieniędzy pomiędzy sposoby inwestowania,
które różnią się oczekiwanym zwrotem (zarobkiem), płynnością i poziomem ryzyka.
Kluczem jest zrozumienie, że zwrot z inwestycji jest tym
większy, im większy jest poziom ryzyka. W finansach cudów nie ma. Są natomiast
istotne czynniki psychologiczne. Każdy z nas ma inne oczekiwania co do zarobku
i inną skłonność do podejmowania ryzyka. Są tacy, którzy ryzyko wykluczają
całkowicie. Inni dopuszczają je w charakterystycznym dla siebie zakresie. Jedni
mniejszym. Inni większym. To sprowadza się w praktyce do podzielenia swoich
zasobów na poszczególne inwestycje.
Wszystkiego nie da się przewidzieć.
Stop loss. Take profit.
Dlatego wytrawni inwestorzy korzystają z mechanizmu
ograniczającego ich straty do ściśle określonej wielkości. Tak! Tak!.
Inwestorzy najpierw myślą o ryzyku. I poważnie biorą pod uwagę możliwość
niepowodzenia. Korzystają wówczas z mechanizmu stop loss, który spieniężą ich
inwestycję, w momencie, gdy strata liczona w czasie rzeczywistym osiągnie
ustalony poziom.
Najłatwiej wyjaśnić to na przykładzie notowań giełdowych.
Inwestor kupuje akcję spółki ALFA po 10 złotych za akcje i ustawia stop lossa
na poziomie 8 złotych. W przypadku, gdy cena akcji spółki ALFA spadnie do
poziomu 8 złotych nastąpi ich automatyczna sprzedaż. Inwestor poniesie stratę,
ale nie większą niż 20%.
Co ciekawe analogiczny mechanizm stosowany jest w przypadku
realizacji zysków. Nazywa się take profit. W obu przypadkach chodzi o to samo:
aby odciąć się od myślenia, że kurs się odbije i strata będzie mniejsza, albo że
kurs będzie rósł i wciąż zarobię jeszcze więcej. To pułapka…
Czego można się nauczyć od bogaczy?
- Podejmowania świadomych decyzji.
- Dywersyfikowania.
- Uwzględniania Płynności.
- Myślenia o potencjalnej stracie.
- Ustawiania mechanizmów typu stop loss.
Nie ma sensu granie na siłę. Nie ma co udawać, że będziemy inwestować
na peruwiańskiej giełdzie, zwłaszcza jeśli nie dysponujemy milionami. Ale jeśli
odkładamy na edukację naszych dzieci albo na własną starość, to może nie inwestujmy
wszystkiego w ryzykowane przedsięwzięcia…
Zanim stali się bogaci trochę czasu minęło, dlatego teraz inwestują tak rozważnie i świadomie. Inaczej cały majątek szybko by stracili. Od nich rzeczywiście powinniśmy się uczyć, nawet jak dopiero zaczynamy.
OdpowiedzUsuńWedług mnie warto inwestować w promocję firmy. Obecnie można wybierać spośród różnorodnych form reklamy. Na pewno marketing internetowy i ulepszenie wizerunku firmy dzięki licznym działaniom promocyjnym to oferta agencji reklamowe. Specjaliści z tej branży mają sporo ciekawych opcji do zaoferowania
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo Twój styl pisania
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. O inwestowaniu w dzisiejszych czasach mówi się bardzo dużo. Sporo jednak słyszy się o osobach, które źle ulokowały swoje finanse i skończyło się to dla nich tragicznie. Niewątpliwie inwestować trzeba umieć. Należy robić to z należytą ostrożnością i rozwagą.
OdpowiedzUsuń