043. Afera mięsna.

Posted by Mariusz Wdowiak on środa, września 06, 2017 with No comments
Afera mięsna jest chyba najbardziej znaną aferą gospodarczą czasów PRL. Choćby z tego powodu, że zakończyła się wykonanym wyrokiem śmierci dla jednego z oskarżonych. Ponadto orzeczono cztery dożywocia, wiele kar więzienia rzędu 9-12 lat, wysokich grzywien i kar przepadku mienia.

Afera ma wiele wątków, które do dziś są obiektem zainteresowania dziennikarzy, prawników i historyków. Zainteresowanych odsyłam do załączonej bibliografii. Ja skupiam się wyłącznie na związku tej afery z sytuacją na rynku mięsa w Polsce na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku, choć – co trzeba wyraźnie podkreślić – sytuacja ta w żaden sposób nie może usprawiedliwić organizatorów tego procederu.

Rynek braku mięsa.

Lata pięćdziesiąte to czasy gospodarki centralnie planowanej z ogromnym wpływem reżimu politycznego. Władze decydowały o cenach towarów w sklepach i to samo w sobie wyłączało prawa rynkowe, ale także decydowały o tym, kto ma produkować, preferując przy tym sektor społeczny i wymuszając na wsi kolektywizację rolnictwa. Z punktu widzenia ekonomii było to działanie nieracjonalne: władze zdawały się nie dostrzegać, że efektywność gospodarstw skolektywizowanych była niższa niż gospodarstw prywatnych, górę brała polityka, ale jej efektem była niewystarczająca produkcja żywności.

Na rynku obowiązywała więc nierynkowa cena mięsa i jego trwały deficyt, który powiększały jeszcze efekty kolektywizacji. W tej sytuacji w roku 1956 rząd podniósł ceny żywności. Poniekąd było to odwołanie się do praw rynkowych: przy zwiększonej cenie powinien zmaleć popyt. Ale to, co jest naturalne w gospodarce wolnorynkowej, budzi ogromne sprzeciwy społeczne w gospodarce centralnie sterowanej. Protesty robotnicze, które wybuchły po podwyżkach w roku 1956 doprowadziły do zmiany władz i wprowadzenia pewnej odwilży, także w życiu gospodarczym.

Skończono z przymusem kolektywizacji na wsi. Gospodarstwa prywatne przetrwały, ale były niedoinwestowane i niezdolne do natychmiastowego zwiększenia produkcji, a państwo – mimo pewnego otwarcia się na inicjatywy prywatne – nie prowadziło wówczas żadnego programu wspierania prywatnych hodowców.

Deficyt mięsa występował nadal. Konsumpcja rosła, bo ludzie zarabiali coraz lepiej. Produkcja nie nadążała. W październiku 1959 trzeba było ponownie podnieść ceny mięsa. W nowej, poodwiżlowej rzeczywistości władze przy okazji zdecydowały się też na szereg miękkich ruchów, jak promowanie diety bezmięsnej, czy nawet ogłoszenie poniedziałków jako dni bezmięsnych w restauracjach (to nie jest żart!). Efektów nie było.

W takich oto warunkach wykiełkowała warszawska afera mięsna…

Mechanizm afery mięsnej.

Nie ma co udawać: uczestnikom afery chodziło o to, aby zarobić. A okazja była, bo popyt był niezaspokojony. W gospodarce rynkowej powstały by firmy, które ten popyt by zaspokoiły. Ale mieliśmy gospodarkę centralnie sterowaną…

Zaczęło się od walki o dostawy. kierownicy sklepów mięsnych wręczali łapówki, aby załatwić większe dostawy do swoich sklepów. To nawet można ocenić pozytywnie w tym sensie, że zdobywali więcej towaru dla swoich klientów. Generowało to jednak dwa problemy: jak sfinansować łapówki? (sklep był państwowy, a łapówkę wręczał kierownik „prywatnie”) i skąd wziąć mięso? (zwiększenie dostawy do jednego sklepu oznaczało zmniejszenie dostaw do innego).

Rozwiązaniem okazało się mielenie mięsa w sklepie. W materiałach MSW dotyczących tej afery można znaleźć informację, że „Sprzedawcy-malwersanci mielili podroby: płuca, śledziony i wymiona w cenie 4-8 zł za kg, a za mięso mielone żądali 36-40 złotych”. Wedle obowiązujących wówczas przepisów mielenie mięsa było „bezpłatną usługą na rzecz konsumenta”, mielenie na zapas było zakazane a nawet wydrukowano plakaty informujące kupujących o zasadach mielenia mięsa (sic!). Nic to nie dało: mielenie było najlepszy sposób na „zwiększenie” ilości mięsa w obrocie (przy okazji mielono też przeróżne odpady) i finansowanie całego procederu.

Inną zastosowaną metodą była sprzedaż towaru tańszego, jako droższy. "Kiełbasę krakowską (40 zł) sprzedaje się jako szynkową (56 zł), kiełbasę zwyczajną (36 zł) sprzedaje się jako rzeszowską (48 zł)". To obarczone było ryzykiem wpadki, ale pamiętajmy: rynek nie był zrównoważony, konsument, aby zdobyć deficytowy towar był skłonny zapłacić cenę bardziej zbliżoną do nieistniejącej ceny równowagi, a na jakość w przypadku deficytu towaru na rynku nikt nie zwraca uwagi.

Niektórzy historycy twierdzą, ze proceder trwał nawet 12 lat. Po jego wykryciu władze wpadły w istny szał i to wcale nie z powodu troski o konsumenta, jak głosiła oficjalna propaganda. Prawdziwym powodem gniewu rządzących było to, że w ramach handlu uspołecznionego zbudowano prywatną maszynę do zarabiania pieniędzy, a budowniczymi okazały się osoby, którym ta sama władza powierzyła kierowanie kontrolowanym przez państwo ubojem mięsa, jego dystrybucją i sprzedażą w placówkach handlowych.

Stąd medialny spektakl w trakcie procesu i drakońskie kary dla oskarżonych. Sam Władysław Gomułka jako winnych sytuacji na rynku mięsa wskazał „spekulantów i nieprawidłowości w handlu mięsem”. Tyle tylko, że to nie była przyczyna, lecz efekt sytuacji rynkowej i tego, że ktoś na tej sytuacji chciał zarobić.

Gdyby działał rynek...

Afera mięsna mogłaby się zdarzyć, ale nie w takiej skali. Przede wszystkim żaden kierownik sklepu nie wręczałby łapówek, aby otrzymać towar. Tym samym nie byłoby potrzeby budowania funduszu na łapówki dla dostawców.

Mogłoby się oczywiście zdarzyć, że ktoś sprzedawałby gorszy towar, jako lepszy i droższy, ale ta praktyka sprawiłaby, że straciłby klientów. Klienci zorientowaliby się, że jakość towaru nie odpowiada cenie, że w innych sklepach za tę samą cenę mogą otrzymać lepszy towar i zrezygnowaliby z zakupów w sklepie, w którym oferowany towar jest podejrzany.

Mogłoby się też zdarzyć (i pewnie zdarza się także współcześnie), że na obrzeżu działalności przedsiębiorstwa jego pracownicy robią własne interesy, wykorzystując cudzą infrastrukturę. I tu rynek już nie pomoże, bo wolny rynek - choć jest wielką wartością - nie rozwiązuje wszystkich problemów świata.

Bibliografia:

Jak pisałem afera mięsna miała wiele wątków, więc zainteresowanych odsyłam do artykułów, które szczegółowo opisują tę sprawę: