060. Co wspólczesne dzieci myślą o "Bankructwie..."?

Posted by Mariusz Wdowiak on środa, stycznia 03, 2018 with 2 comments


Chodzi oczywiście o "Bankructwo małego Dżeka", książkę napisaną przez Janusza Korczaka, którą opisałem w poprzednim poście. Nie ukrywam, że ujęło mnie przedstawienie przez Korczaka skomplikowanych zasad prowadzenia handlu językiem zrozumiałym dla kilkuletnich dzieci. Ale ja jestem ekonomistą z wykształcenia i do tego dorosłym, więc z pewnością patrzę na treści tej książki inaczej niż czytelnik, dla którego została ona napisana. Postanowiłem więc sprawdzić, co o tej książce sądzą współczesne dzieci. Poprosiłem moje córki o przeczytanie "Bankructwa..." i napisanie o nim kilku słów.


Ekonomia? To nie dla mnie, ale...

Wygląda na to, że tytuł odstrasza. Mimo, że moje dzieci bardzo dużo czytają, to wcale nie było łatwo przekierować ich aktywność czytelniczą na tę właśnie książkę. W dzisiejszych czasach jeśli dzieciaki czytają, to są to pozycje zupełnie, zupełnie inne. A ekonomia ich nie kręci. Taka prawda. Więc trudno było zacząć...

Czytałam ją [tę książkę] na prośbę taty. Na początku szło mi strasznie ciężko, jednak wróciłam do niej niedawno i okazała się bardzo ciekawa.


O napisanie recenzji tej książki poprosił mnie tato. Bardzo prawdopodobne, że gdyby nie to, nigdy bym jej nie przeczytała, gdyż tematy ekonomiczne prawdę mówiąc niewiele mnie interesują. Wbrew moim przypuszczeniom lektura okazała się bardzo ciekawa i zajmująca.


Ale, jak już zaczęły czytać, to lektura je wciągnęła. Uwierzcie, bez nacisków z mojej strony...

O czym jest ta książka?

To akurat proste, bo Korczak pisze po prostu ciekawie. I w trakcie lektury stosunkowo łatwo można się identyfikować z głównym bohaterem, który - to fakt - nie przypomina bohaterów dzisiejszych książek. Jak to zauważyły moje dzieci, Dżek jest aż przesadnie grzeczny, ale dzięki realizowaniu dość zaskakującego przedsięwzięcia, staje się bardzo ciekawą postacią. i warto śledzić jego losy.

Kiedy prowadził bibliotekę dokładnie i starannie, stwierdził, że mógłby założyć kooperatywę.
Wreszcie bibliotekarzem zostaje Dżek. Poświęca się pracy całkowicie.

Edukacja ekonomiczna.

Obie moje córki zauważyły, że Dżek stopniowo uczył się prowadzenia sklepiku klasowego korzystając z wiedzy i doświadczenia starszych osób: mister Tafta (prawdziwego sklepikarza), swojej wychowawczyni i Hortona (starszego o cztery lata kolegi, który prowadził podobne przedsięwzięcie w swojej klasie). A czego można się nauczyć z lektury książki? Z jednej strony terminologii handlowej, która nawiasem mówiąc jest stosowana do dziś.

Książka magazynowa - zapisuje się tam, co się kupiło do sklepu, lub co się sprzedało; Kalkulacja - obliczenie, ile płacić, ile zarabiać i za ile sprzedawać; Rabat - obniżenie ceny z powodu kupowania od razu dużej ilości rzeczy; Kwitariusz - książeczka ze stronami do wyrywania. Każdy kwit ma numer, miejsce gdzie się pisze kto, ile i miejsce na datę; Książka wpływów - książka, w której zapisuje się kwoty, które zostały wpłacone do sklepu; Książka wydatków - książka, w której zapisuje się kwoty, które wydał sklep.
A z drugiej tego, że w działalności gospodarczej obowiązuje wiele zasad naprawdę zrozumiałych dla ucznia szkoły podstawowej, jeśli tylko wiedzę tę przekaże się w odpowiedni sposób.

...dzięki temu, że Dżek doskonale znał potrzeby swoich rówieśników, wiedział, czego kupują najwięcej i mógł im sprzedać odpowiednią ilość towaru, więc mogli go nabyć wszyscy, a kooperatywa zarabiała. Produkty gorszej jakości pozostawały na półkach [...] a te solidnie zrobione [...] opłacało się kupować i sięgało po nie więcej osób. Z kolei zbyt wielka wiara w ludzi [...] skończyła się stratą...
Ciekawy eksperyment. Wciąż uważam, że "Bankructwo..." to książka warta tego, by podsunąć ją dzieciakom, może nawet wspólnie przeczytać i podyskutować.

Przedstawione powyżej cytaty pochodzą z oryginalnych recenzji napisanych przez moje córki. Ich pełne wersje można przeczytać pod linkami: recenzja 1 recenzja 2.