059. Czy Janusz Korczak był ekonomistą?

Posted by Mariusz Wdowiak on środa, grudnia 27, 2017 with No comments
We wszystkich dostępnych źródłach można wyczytać, że Janusz Korczak (a właściwie Henryk Goldszmit, 1878-1942) był pedagogiem, orędownikiem praw dzieci, założycielem pisma dla dzieci i domu dla sierot, lekarzem, pisarzem, działaczem społecznym i bohaterskim opiekunem swoich podopiecznych ale z całą pewnością nie ekonomistą.

Ekonomistą nie był – to fakt, ale nie przeszkodziło mu to w krzewieniu wiedzy ekonomicznej. A robił to po mistrzowsku wplatając tematy ekonomiczne do treści swoich książek, a że są to książki dla dzieci to i genialnie dopasował język przekazu do swoich odbiorców. Prostym językiem potrafił opisać prawa ekonomii, czyli robił dokładnie to, do czego staram się dążyć. Zerknijmy do jego książek…

„Bankructwo małego Dżeka”.

Wydana po raz pierwszy w roku 1924 powieść opowiada o chłopcu, który założył i prowadził klasowy sklepik w formie spółdzielni uczniowskiej nazywanej tu kooperatywą. Niejako przy okazji czytelnik dowiaduje się, czym są takie pojęcia jak przychody, koszty, księgowość, zysk, ryzyko i bankructwo. Następuje to nie w formie wykładu, lecz stopniowego odkrywania zasad prowadzenia działalności gospodarczej przez dziecko, czyli osobę która swoje kompetencje przedsiębiorcy buduje od zera. W zdobywaniu wiedzy ekonomicznej głównemu bohaterowi pomagają osoby dorosłe, wiarygodne i reprezentujące albo doświadczenie przedsiębiorcy albo prawdziwą mądrość życiową. Dziś nazwalibyśmy to mentoringiem, ale co ważne pieczołowicie dopasowanym do możliwości intelektualnych dziecka.

Kilka przykładów. Wychowawczyni Dżeka, której chłopiec radzi się w sprawie założenia spółdzielni prowadzącej sklepik wypowiada słowa: „Z cudzymi pieniędzmi trzeba być niesłychanie ostrożnym. Trzeba prowadzić książkę wpływów i wydatków; każdy wydatek musi być stwierdzony rachunkiem”. Pojęcia te następnie wyjaśnia chłopcu pan Taft, właściciel sklepu papierniczego, który podsumowuje swoją wypowiedź o prowadzeniu sklepiku w taki sposób: „W kupiectwie najważniejsza jest kalkulacja. Kalkulacja to jest obliczenie ile płacić, ile zarabiać, za ile sprzedawać. I to właśnie, że musisz z góry obliczyć, co będzie – jest strasznie trudne”. A model biznesowy sklepu Dżek rozumie następująco: „Bo kto ma sklep musi wszystko kupować. Kupuje od razu dużo, a potem po troszku, z zarobkiem sprzedaje. Ale nie ma tyle pieniędzy żeby od razu zapłacić, boby mu zabrakło. Więc mówi, że później zapłaci, jak już trochę sprzeda. Ale musi w porę zapłacić, bo jak nie, to mu wszystko zabiorą”. I powiedzcie, że te cytaty nie oddają istoty sprawy…

Tytułowe bankructwo jak najbardziej jest w książce obecne. I – moim zdaniem - to jest jej dodatkowy walor, bo ryzyko bankructwa występuje zawsze i Dżek się o tym osobiście przekuje. Warto na to zwrócić uwagę, zwłaszcza w naszych czasach, gdy dostrzega się przede wszystkim sukcesy…

Wcale nie uważam, że ta książka jest tylko wykładem z ekonomii dla dzieci. Ona ma o wiele szerszy, pozytywistyczny przekaz. Zdecydowanie warto tę książkę czytać razem z dzieckiem i dyskutować o prawach ekonomii, konsekwencji decyzji i różnorodności postaw społecznych, które Korczak przedstawia językiem chłopca z dolnej podstawówki.

„Król Maciuś Pierwszy”.

„Bankructwo…” opowiada o prowadzeniu sklepu, ma więc sporo odniesień do mikroekonomii. Dla odmiany w powieści „Król Maciuś Pierwszy” można znaleźć niezwykle trafne przemyślenia natury makroekonomicznej. W zasadzie nigdy nie lubiłem tej książki, bo jest dla mnie lekturą bardzo ponurą, ale nie zmienia to faktu, że można się z niej wiele nauczyć o polityce i o ekonomii. I znowu Korczak okazuje się mistrzem w dopasowaniu języka do potrzeb małych czytelników.

Słowo o fabule. Tytułowy Maciuś obejmuje tron królewski mając raptem kilka lat. Niemal natychmiast władany przez niego kraj staje się areną działań wojennych. Wojna się kończy, a Maciuś przystępuje do rządzenia rozumując oczywiście jak dziecko i zderza swoje dziecięce wyobrażenie o władzy nad państwem z rzeczywistością, która obejmuje też ekonomię.

A ekonomia potrafi być bezwzględna. Gospodarkę wyniszczoną wojną Korczak opisuje poprzez posiedzenie rządu, w trakcie którego: „Minister skarbu mówił, że nie ma pieniędzy. Minister handlu mówił, że kupcy dużo stracili przez wojnę i nie mogą płacić podatków. Minister kolei mówił, że wagony musiały tyle wozić na front, że się popsuły zupełnie i trzeba je poprawiać – i to musi dużo kosztować. Minister oświaty mówił, że dzieci przez czas wojny bardzo się rozpuściły, bo ojcowie wyjechali, a matki nie mogły sobie z nimi dać rady; więc nauczyciele żądają podwyższenia pensji i wprawienia potłuczonych szyb. Pola przez wojnę nie zasiane, towarów mało…”

Do ogromnych potrzeb kraju osłabionego wojną tytułowy Król Maciuś Pierwszy dokłada własne pomysły skierowane ku dzieciom (funt czekolady dla każdego ucznia, huśtawki i karuzele w każdej szkole). Problemem jest jednak źródło finansowania potrzeb i tu – znowu na posiedzeniu rządu - padają słowa stanowiące kwintesencję polityki pieniężnej:
„- Czy nie można wydrukować nowych pieniędzy ?
- Teraz nie można, bo już za dużo wydrukowaliśmy podczas wojny. Trzeba trochę poczekać”.
Znowu widzę to bazę do potencjalnie ciekawej rozmowy z dzieckiem na temat, co się zdarzy, jeśli
państwo wydrukuje za dużo pieniędzy…

„Król Maciuś Pierwszy” jest powieścią dla dzieci, więc pojawia się iście fantastyczne rozwiązanie problemów finansowych państwa. Maciuś udaje się z wizytą zagraniczną do króla ludożerców Brum-Duma, który ofiaruje mu „cały pociąg złota, srebra i drogich kamieni”, a te finansują wszystkie wydatki państwa i pozwalają gospodarce kraju stanąć na nogi. Bajka i marzenie przynajmniej części współczesnych polityków. Korczakowi trzeba jednak oddać, że w swojej powieści dostrzega, że gospodarka rozpędzona w tak nienaturalny sposób po pewnym czasie musi wpaść w recesję, co prowadzi do napięć społecznych.

Sami widzicie – to mądra książka a jej lektura może być punktem wyjścia do dyskusji z dzieckiem o prawach ekonomii. I nie trzeba być ekonomistą, by prostym językiem o niej mówić. Miłej lektury!