038. Reformy walutowe w Polsce. Część 3: Denominacja w roku 1995.


W dwudziestym wieku w Polsce miało miejsce jeszcze jedno wydarzenie pretendujące do miana reformy walutowej. Mam na myśli denominację złotego z roku 1995, choć trzeba wyraźnie powiedzieć,  że na tle reformy Grabskiego z 1924 (link: reforma 1924) i wymiany pieniędzy z 1950 (link: reforma 1950) sama denominacja była przeraźliwie nudna i nie ma o czym pisać.




Denominacja złotego w roku 1995.


Stare złote wymieniono na nowe według stosunku 10.000:1.
Do Sylwestra 1994 wszyscy byliśmy milionerami i dla większości z nas to się wówczas skończyło, ale odbyło się to bez indywidualnych strat finansowych, dodatkowych podatków itp., więc nie ma czego żałować. Stare i nowe złote funkcjonowały obok siebie przez dwa lata (ceny w sklepach były wyrażone w starych i nowych złotych i można było płacić kombinacją obu walut). Przez kolejne dziewięć lat stare złote można było jeszcze wymienić w NBP i bankach komercyjnych. Oczywiście nie wszyscy zdążyli. NBP szacuje, że nie wymieniono starych monet i banknotów o wartości ok. 175 mln nowych złotych (a to wartość znikoma wobec strat na wymianie z roku 1950).


W odróżnieniu od wcześniejszych wymian nie podano wartości złotego do złota albo jakiś walut wymienialnych, bo w międzyczasie zmianie uległ system kształtowania się kursów walutowych na świecie i odniesienie wartości waluty do wartości złota już nie obowiązywało.


Podobieństwem było natomiast, że sama denominacja poprzedziły kolejno kryzys ekonomiczny lat 80, urynkowienie cen w roku 1989 i hiperinflacja sięgającą poziomu 1.395% w roku 1990. Lata 1991-1994 ustabilizowały gospodarkę, zdławiły inflację do poziomów poniżej 10% i tym samym umożliwiły przeprowadzenie wymiany waluty, bo denominacja przy wysokiej inflacji byłaby bezsensowna.


Denominacja wymogła na NBP opublikowanie nadzwyczajnej tabeli kursów średnich na datę 1 stycznia 1995. Nadzwyczajnej, bo tabel nie publikuje się w dni wolne od pracy. Dzięki temu wiemy dziś, że nowy polski złoty zaczął swoje funkcjonowanie od kursów 2,43 wobec dolara USA i 3,80 wobec funta brytyjskiego.


I tak mamy banknoty i monety, które znamy z własnych portfeli.


Polskie reformy walutowe. Podsumowanie.


W zasadzie jedyną pełną reformą była reforma Władysława Grabskiego z roku 1924. Nie tylko wprowadzono nową walutę, ale też wprowadzono szereg rozwiązań instytucjonalnych, w tym powołano bank emisyjny działający na bardzo nowoczesnych zasadach. Wcześniej wyhamowano hiperinflację, która dobijała gospodarkę młodego państwa polskiego. Reforma okazała się całkiem skuteczna, złoty okazał się całkiem stabilną walutą, a sposób działania Banku Polskiego do dziś budzi szacunek.


Wymiana pieniędzy z lat 1944-1945 i 1950 w niczym nie przypominała reformy Grabskiego. Wprawdzie sytuacja po drugiej wojnie światowej była podobna do tej z początku lat dwudziestych (różne waluty w obiegu, kraj zrujnowany i ogromne wydatki państwa do poniesienia), ale trudno nie odnieść wrażenia, że cele wymiany pieniądza miały charakter wyłącznie polityczny. Swoistym „wynalazkiem” dwóch pierwszych powojennych wymian pieniądza było ograniczenie kwoty podlegającej wymianie. W ten sposób władze miały możliwość ściągnięcia z obiegu części pieniądza, oczywiście kosztem obywateli. Nie dało to jednak państwu długotrwałych efektów. Zapewne „kradzione nie tuczy” obowiązuje też w makroekonomii.


A sama denominacja z roku 1995 to wyłącznie zabieg techniczny.



Widzę jednak, że opisując trzy różne reformy walutowe przeprowadzone w różnych okolicznościach politycznych dotykamy tych samych zjawisk, które w ekonomii występują po dziś dzień.

Więc może nie jest to strata czasu czytać o wymianach pieniądza…

A co Wy myślicie ?