Prostym językiem o ekonomii ...

środa, 22 lutego 2017

015. Bankowość dla dziewięciolatków. Część 2.

Ten wpis jest kontynuacją relacji z mojego spotkania z uczniami klasy trzeciej szkoły podstawowej, podczas którego opowiadałem o pieniądzu, banku i ekonomii.
Pierwszą część relacji możesz znaleźć z poście 014.

Nie tylko zabawa.

Kilka poważnych zagadnień ekonomicznych zostało omówionych w bardziej „wykładowy” sposób. Analiza wyglądu denara Bolesława Chrobrego doprowadziła do powstania kolejnych hipotez, jaki ptak został uwidoczniony na tej monecie. Dużą radość wzbudziła informacja, że nad tym zagadnieniem od lat głowią się prawdziwi naukowcy. Wielkie wrażenie na wszystkich zrobiła opowieść o dukacie Władysława Łokietka. Raz, że istnieje tylko jeden egzemplarz tej monety na świecie (a więc jest naprawdę bezcenna) i dwa, że ta bezcenna moneta tuż po znalezieniu była kilka razy sprzedawana a ceny kształtowały się od dosłownie kilku złotych po całkiem pokaźną fortunę.

Ekonomiczne co by było gdyby …


Czyli poważnie mówiąc dyskusja grupowa. Odważyłem się na nią w kontekście pomysłu, aby drukować sobie pieniądze w domu. Miałem pewne obawy, co z tego wyniknie, bo temat trudny, ale poszło świetnie. Odpowiadając na kolejne pytania dzieci same wydedukowały, że mając nieograniczony dostęp do pieniędzy, żadna cena nie będzie dla nich zbyt wysoka. Ale, że konsekwencją będzie wzrost cen. Na wszystko, co jest w sklepach.
Nie zakładam, że dzięki temu stały się obrońcami umiarkowania w polityce pieniężnej państwa i nie o to mi chodziło. Ale wiedzą już dlaczego banknoty są zabezpieczone przed fałszerstwami i dlaczego fałszowanie pieniędzy jest karane. Zresztą wiele emocji wzbudziło badanie  polskich banknotów pod kątem ich zabezpieczeń, zwłaszcza w świetle ultrafioletowym, a przygotowana przeze mnie fałszywka była rozpoznawana nawet z zawiązanymi oczami.

Czy dzieci interesują się ekonomią ?


W sensie dosłownym raczej nie. Ale dzieci mogą zainteresować się wszystkim i dowodzi tego te kilka (bardzo wyczerpujących) godzin spędzonych przeze mnie w podstawówce. Z punktu widzenia prowadzącego zajęcia praktycznie cały czas miałem nadmiar chętnych. Do udzielania odpowiedzi, do udziału w każdej zaproponowanej zabawie, do pomocy prowadzącemu, do zadawania pytań, do dzielenia się swoimi przemyśleniami. Pod tym względem szkolenia dla dorosłych naprawdę wyglądają zupełnie inaczej.

W szkole, w której przeprowadziłem te zajęcia, jest taki zwyczaj, że najciekawsze komentarze dzieci po takich spotkaniach z rodzicami umieszczane są na stronie internetowej szkoły. Z ich lektury wynika, że trafiłem do moich słuchaczy. Komentarz, który wśród moich kolegów z pracy zrobił największą furorę kończy się zdaniem „Myślę, że w przyszłości, jeśli nie wyjdzie mi kariera piłkarska, mógłbym pracować w banku”.
Oczywiście trzymam kciuki, żeby mu wyszło w piłce :)


środa, 15 lutego 2017

014. Bankowość dla dziewięciolatków. Część 1.





W lutym zeszłego roku uczestniczyłem w szkoleniu „Sztuka wystąpień publicznych” organizowanym przez Centrum Edukacji Medialnej Polskiego Radia w Warszawie. Podczas zajęć jedna z uczestniczek, z zawodu geodeta, podzieliła się doświadczeniami z tego, w jaki zaprezentowała swój zawód uczniom podstawówki. Wtedy zapaliłem się do pomysłu, aby w podstawówce moich córek w ramach prezentowania zawodów rodziców (mamy taki program w naszej szkole) zrobić prezentację o tajemniczej instytucji, jaką jest bank.


Jak opowiedzieć dzieciom o banku?

Występuję publicznie stosunkowo często, ale moimi słuchaczami są na ogół wyłącznie dorośli. Zakładałem, że większość zasad i technik prezentacji związanych z wystąpieniami dla dorosłych ma pewne zastosowanie w spotkaniach z dziećmi. Dziecięce audytorium wymaga jednak szczególnej dbałości o wywołanie ich zainteresowania.
Dlatego oprócz zwykłej dbałości o to, by prezentacja była ciekawa, slajdy zabawne a treść zaskakująca, na spotkanie w szkole podstawowej przygotowałem kilka zabaw, do których zaprosiłem moich małych słuchaczy, a które obrazują to, co się w banku dzieje. Przyniosłem też kilka gadżetów, których poza bankiem próżno szukać.

Zabawa w bank.

Dosłownie zabawa. Od córki pożyczyłem zabawkowe banknoty imitujące polskie złote. Któreś z dzieci wygrało te pieniądze w „klasowego totolotka”. Inne dzieci  szczerze doradziły mu, żeby wpłacił do „klasowego banku” i potrafiły powiedzieć dlaczego. „Bank” wypłacał odsetki, ale żeby miał z czego je płacić „udzielił kredytu” dzieciom prowadzącym sklepik. „Sklepik” kupił prawdziwe cukierki, sprzedał je dzieciom, zrealizował zysk i spłacił kredyt. Dużo śmiechu. Trochę zamieszania. Ale też prawdziwa edukacja: bo na tym właśnie polega pośrednictwo banku pomiędzy depozytariuszami a kredytobiorcami.
Przy okazji ja się nauczyłem, czym naprawdę jest „komisyjne przeliczenie gotówki”. Jedno dziecko przekładało banknoty, a kilkanaście innych na głos odliczało „sto, dwieście, trzysta …”. Przy takim podejściu kasa musiała się zgadzać. Tego w bankowości wciąż nie wdrożyliśmy …

Jak to działa ?

Skąd bankomat wie, że może wypłacić pieniądze ? Jak to się dzieje, że pieniądze wysłane z Wrocławia po kilku minutach są w Suwałkach ? Co tak naprawdę oznacza zapłata kartą bankową ?
Nie wiem, jak często zastanawiają się nad tym dzieci. Te pytania im podsunąłem, a potem znowu poprzez zabawę wspólnie sobie na nie odpowiedzieliśmy. Znowu ktoś był bankomatem, ktoś pracował w banku a ktoś inny był (uwaga!) Narodowym Bankiem Polskim. Plastikowe kufle były rachunkami bankowymi, dzięki czemu widać było, jak pieniądze w postaci zabawkowych banknotów, przepływają z rachunku na rachunek (czyli z kufla do kufla – możliwe, że było to pierwsze legalne wykorzystanie kufli w historii tej podstawówki).


Druga część tego artykułu zostanie opublikowana w środę, 22 lutego 2017.
Zapraszam.

czwartek, 9 lutego 2017

013. Krótkie lokaty, długie kredyty, czyli płynność banku.


Na pewno słyszeliście o kredytach hipotecznych. Długoterminowych. Nawet trzydziestoletnich. Są takie, prawda ?
A słyszeliście o trzydziestoletnich lokatach bankowych ? Lub nawet pięcioletnich ? Albo inaczej: mając wolne środki, czy ulokowalibyście je na tak długi okres czasu ? A nawet jeśli, to czy dotrzymalibyście terminu i nie skorzystalibyście z tych środków wcześniej ?

Niedopasowanie terminów.

Właśnie ! W działalności kredytowo-depozytowej banku występuje problem niedopasowania terminów zapadalności lokat i kredytów. Idealnie byłoby bowiem, gdyby okresy depozytów i kredytów sobie odpowiadały, ale tak nie jest, co najlepiej widać na przykładzie kredytów udzielanych na maksymalne okresy.
Udzielając trzydziestoletniego kredytu na budowę domu bank raczej na pewno nie ma dostępu do trzydziestoletniej lokaty, która by sfinansowała ten kredyt. Źródłem finansowania będą więc lokaty, o znacznie krótszym terminie, np. trzymiesięczne. Oznacza to, że w ciągu życia kredytu, bank będzie musiał wielokrotnie zastąpić wygasające lokaty nowymi, które będą finansować ten sam kredyt. Oczywiście w rzeczywistości nie odbywa się to w stosunku do pojedynczego kredytu, lecz do wszystkich kredytów udzielonych przez bank. Nie mniej jednak dla zachowania płynności bank jest zmuszony tak prowadzić swoją działalność, aby zawsze zastępować wygasające depozyty nowymi, o pożądanych parametrach.

Płynność banku.

Na tym właśnie polega zarządzanie płynnością banku, które jest jednym z najważniejszych i najtrudniejszych elementów działalności banku, a jednocześnie mało znanym. W zarządzaniu płynnością bankom pomaga statystyka i wiedza na temat zachowań ich klientów. Okazuje się bowiem, że pewna część zapadających depozytów jest przez klientów banków po prostu przedłużana i nie trzeba szukać ich następców.
Zarządzanie płynnością banku jest bardzo ważne. Co by się bowiem wydarzyło, gdyby któregoś dnia bank nie zdołał pozyskać kolejnego depozytu finansującego długoterminowy ? Bank miałby wówczas problem z wypłatą środków z lokaty, która właśnie się skończyła. A to by oznaczało jego upadłość.
Na szczęście jest jeszcze rynek międzybankowy, czyli możliwość pożyczenia pieniędzy od innego banku, aby zachować własną płynność.
Zauważ, że w sytuacji kłopotów z pozyskaniem depozytów, bank nie ma możliwości uczynić niczego wobec swoich kredytobiorców. Kredytobiorca, który otrzymał kredyt np. na trzydzieści lat jest zobowiązany do spłaty odsetek i rat zgodnie z harmonogramem. Nie można więc go zmusić do wcześniejszej spłaty kredytu, a to oczywiście bardzo pomogłoby bankowi.

czwartek, 2 lutego 2017

012. Co banki robią z pieniędzmi Klientów ?



Najpierw logika: skoro bank płaci Klientom odsetki od wkładów pieniężnych, to znaczy, że na nich zarabia. Gdyby nie zarabiał, to by nie płacił. Proste. Co więcej: brałby opłaty za ochronę powierzonych środków tak, jak w przypadku skrytek bankowych: Klient wynajmuje skrytkę i płaci bankowi za to, że ją wynajął. Skoro więc dostajemy odsetki od założonej lokaty to znaczy, że bank na tych pieniądzach zarabia i to więcej niż nam płaci.

A co bank robi z tymi pieniędzmi ? Udziela kredytów !

Model biznesowy banku.

Tak ! Generalnie, bank udziela kredytów z cudzych pieniędzy. Z pieniędzy, które powierzyli mu inni klienci. W uproszczeniu: większość pieniędzy wpłaconych przez Ciebie do banku wędruje w postaci kredytu do innego klienta banku. Ten kredytowy Klient banku płaci odsetki od kredytu (np. 5% w skali roku) a bank płaci to Tobie odsetki od lokaty (np. 2% w skali roku). Bank zarabia więc na czysto 3% w skali roku i można powiedzieć, że to najprostszy biznes na świecie, prawda ?

Niekoniecznie. Aż tak łatwo nie jest.

Ryzyko.

Podstawowym wyzwaniem dla banku jest znalezienie właściwych kredytobiorców. Właściwych to znaczy takich, którzy solidnie będą płacić odsetki i w terminie (najlepiej ani za wcześnie, ani za późno) spłacą swoje kredyty. Słowem: takich, którzy zasługują na to, by przekazać im Twoje pieniądze. Gdy kredytobiorca spóźni się z płatnością odsetek, bank i tak jest zobowiązany do wypłaty Tobie odsetek od depozytu. Gdy kredytobiorca ogłosi, że nie spłaci kredytu (bo zbankrutował, okradli go, czy po prostu działał od początku w złej wierze), bank i tak jest zobowiązany do zwrotu Tobie środków, które mu powierzyłeś. Właśnie dlatego banki tak pieczołowicie prześwietlają kandydatów na kredytobiorców. Oczywiście, chodzi też o interes banku: każdy trudny kredytobiorca to dla banku potencjalna strata, którą niełatwo odrobić. Ale nie ma się co zżymać – to także działanie w interesie tych klientów, którzy powierzają bankom swoje oszczędności.

Rezerwa obowiązkowa.

W „kalkulacji” powyżej ukryte jest jeszcze jedno uproszczenie. Otóż, nie ma możliwości, aby bank przeznaczał na kredytowanie całość pozyskanych depozytów. Wedle polskiego prawa, banki zobowiązane są do utrzymywania rezerwy obowiązkowej wynoszącej 3,5% wartości pozyskanych depozytów. Rezerwa obowiązkowa jest utrzymywana przez bank na rachunku w Narodowym Banku Polskim i jest obecnie oprocentowana na poziomie 1,35% w skali roku. Faktycznie bank może więc przeznaczać na kredytowanie i tym samym zarabiać jedynie na 96,5% środków pozyskanych od swoich klientów. A takich ograniczeń jest więcej. Napiszę o nich jeszcze ...