026. Na jaki kredyt mnie stać? Część 1.
Posted by Mariusz Wdowiak on środa, maja 10, 2017 with 1 comment
Jeśli już decydujesz się na kredyt to w Twojej głowie
powinno zrodzić się pytanie na jaki kredyt Cię stać. Oczywiście można z tym
pytaniem przyjść do banku a nawet uzyskać odpowiedź, ale prawdę mówiąc bałbym
się w tak ważnej dla mnie sprawie zdawać się wyłącznie na doradców bankowych. A
inną sprawą jest, że sposób analizowania własnych możliwości finansowych nie
jest aż tak skomplikowany, żeby sobie go odpuszczać już na starcie.
Jakimi pieniędzmi dysponuję?
To jest pytanie kluczowe dla dalszych rozważań. I nie chodzi
o to, ile zarabiasz miesięcznie, tylko o to, jaka kwota pozostaje Ci po poniesieniu
wszystkich Twoich wydatków, w tym związanych z tymi kredytami, które już
posiadasz. Najprościej tę kwotę można obliczyć odejmując stan swoich oszczędności z dzisiaj od tych, którymi dysponowałeś miesiąc czy rok wcześniej i
będziesz wiedział jaką kwotą możesz rozporządzać bez zmiany swoich zwyczajów
wydatkowych. Oczywiście im dłuższy okres, którego
obliczenia dotyczą, tym wyniki obarczone będą mniejszym błędem (niektóre bowiem
wydatki nie są ponoszone w każdym miesiącu więc obliczenia za tylko jeden
miesiąc na pewno nie są miarodajne.).
Kwota w dyspozycji jest o tyle istotna, że to właśnie ona
będzie przeznaczona na spłatę nowego kredytu i odsetek od niego. W
szczególności jeśli ta kwota wynosi zero (wydaję wszystko co zarabiam) to
oznacza to faktyczną niedostępność kredytu.W jaki sposób wpłynąć na kwotę, którą dysponuję?
Z matematycznego punktu widzenia żeby zwiększyć kwotę, którą dysponuję muszą albo zwiększyć wpływy albo zmniejszyć wydatki.
Doradzanie jak zwiększyć wpływy sprowadza się do prawienia
banałów typu: wystąp o podwyżkę, albo zmień pracę na lepiej płatną albo weź na
siebie dodatkowe zajęcie. Łatwo się o tym pisze, rzeczywistość jest dużo
trudniejsza, więc nie będę się mądrzył. Na pewno w sieci znajdują się
poradniki, jak to osiągnąć. Uznajmy, że się na tym nie znam...
Ciekawszym zagadnieniem, choć też niełatwym, jest próba
zarządzenia swoimi wydatkami. Wśród nich znajdują się oczywiście takie, które
są absolutnie konieczne i których nie da się uniknąć, ani nawet zmniejszyć. Ale są też takie, które w
pewnym zakresie można ograniczyć. Żeby to odkryć trzeba mieć pełniejszą wiedzę
na temat tego, na co wydajemy pieniądze i tu potrzebny jest prowadzony przez
pewien czas system rejestrowania swoich wydatków. Jedynie znając
strukturę swoich wydatków możemy powiedzieć które z nich i w jakim stopniu
można ograniczyć.
Świadoma decyzja o zmianie zwyczaju wydatkowego (czytaj: zmniejszeniu wydatków na konkretny cen) na pewno nie jest łatwa i co gorsza jeśli podejmujesz ją przed zaciągnięciem kredytu to potem trzeba się będzie tego trzymać. Dlatego też należy być ostrożnym: jeśli zaciągasz kredyt na 30 lat to nie należy zakładać, że przez 30 lat nie pojedziesz na wakacje.
Świadoma decyzja o zmianie zwyczaju wydatkowego (czytaj: zmniejszeniu wydatków na konkretny cen) na pewno nie jest łatwa i co gorsza jeśli podejmujesz ją przed zaciągnięciem kredytu to potem trzeba się będzie tego trzymać. Dlatego też należy być ostrożnym: jeśli zaciągasz kredyt na 30 lat to nie należy zakładać, że przez 30 lat nie pojedziesz na wakacje.
A zatem własna księgowość?
Nie przesadzajmy. Raczej konkretny rejestr wydatków, prowadzony na bieżąco po to, aby wiedzieć ile wydaję, na co i czy trzymam się docelowej kwoty, którą muszę mieć na obsługę i spłatę kredytu. Tego się nie da zrobić bez pewnego wysiłku, ale bez przesady: wszystkie wydatki realizowane kartami bankowymi albo przelewami są rejestrowane niejako automatycznie. Tak naprawdę zapisywać trzeba tylko wydatki gotówkowe. Ja na przykład nie mam ich wcale dużo…
Bo faktycznie od ponad dwóch lat prowadzę sobie rejestr
wydatków i jestem dziś o wiele bardziej świadomy moich poczynań finansowych niż
zanim zacząłem go prowadzić. Co ciekawe nie ma miesiąca, abym nie dowiedział
się od któregoś ze znajomych, że też prowadzi coś podobnego, więc nie ma w tym
nic z ekstrawagancji.
W jakiej formie prowadzić rejestr?
Słyszałem, że są na to gotowe aplikacje. Ja jestem chyba staroświecki, więc posługuję się arkuszem w excelu, który sam sobie zbudowałem, a najbardziej zaawansowaną opcją, z której korzystam jest tabela przestawna. Można jeszcze prościej...
Gdybym miał doradzić coś praktycznie: kluczem jest
przypisanie poszczególnych wydatków do grup, bo inaczej się pogubimy. Nie ma co mnożyć grup
wydatków, a to ile ich powinno być i jak je nazwiemy to kwestia indywidualna. Także
indywidualną kwestią jest to, do jakiej grupy zaliczymy konkretny wydatek (oj, pojawiają się wątpliwości), bo
taki raport prowadzimy dla siebie, więc żadne standardy rachunkowościowe nas
nie obowiązują.
A kiedy już będziesz mieć tego typu rejestr wydatków prowadzony przez kilka miesięcy, będziesz mógł spróbować zarządzić (czytaj zmniejszyć) wydatki w określonej grupie.
Wszystko po to, aby dowiedzieć się tak naprawdę, ile możesz przeznaczyć na spłatę kredytu, który chcesz zaciągnąć.
cdn...
A kiedy już będziesz mieć tego typu rejestr wydatków prowadzony przez kilka miesięcy, będziesz mógł spróbować zarządzić (czytaj zmniejszyć) wydatki w określonej grupie.
Wszystko po to, aby dowiedzieć się tak naprawdę, ile możesz przeznaczyć na spłatę kredytu, który chcesz zaciągnąć.
cdn...
Niestety problem w tym, że większości Polaków nie stać na jakikolwiek kredyt i nawet jeśli uda im się go otrzymac, to mają bardzo duże problemy z jego spłatą.
OdpowiedzUsuń