083. Jak inwestują bogaci?

Posted by Mariusz Wdowiak on środa, czerwca 13, 2018 with 4 comments
Wcale nie trzeba lokować pieniędzy tylko w banku. One rzeczywiście są tam bezpieczne. Ale w dzisiejszych realiach dają niestety niewielki zarobek. Kusi więc możliwość inwestowania w waluty obce, obligacje, nieruchomości, dzieła sztuki i nie tylko. O nieograniczonych zarobkach na takich, niekiedy bardzo nietypowych, operacjach można poczytać w wywiadach z bardzo bogatymi ludźmi. Stąd już o krok od decyzji typu „ja chcę tak samo”. Tym bardziej, że to rozumowanie wykorzystują sprzedawcy niezwykłych okazji finansowych. Sęk w tym, że pomijają niektóre aspekty…


Ryzyko i płynność.


Przyjęło się, żeby porównywać lokatę do innych możliwości inwestycyjnych. Jeżeli te porównania ograniczyć tylko do rentowności (inaczej zwrotu, albo po prostu zarobku), to lokata zdecydowanie przegrywa. Lokata jest bowiem inwestycją o najmniejszej rentowności. Niekiedy nawet niższej niż poziom inflacji i wówczas naszych pieniędzy realnie jest coraz mniej.

Ale rentowność to nie wszystko…


Jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa i płynności. I w tych obszarach lokata bankowa zdecydowanie wygrywa: nasze pieniądze ulokowane w banku są bezpieczne (odzyskamy je nawet, jeśli bank zbankrutuje) i są maksymalnie płynne (w każdej chwili możemy zerwać lokatę i mieć pieniądze do dyspozycji).
W przypadku innych form inwestowania mamy inne (NIŻSZE) poziomy bezpieczeństwa i płynności. O jednym i drugim przekonali się właśnie inwestorzy w obligacje GetBacku. Ale to skrajny przypadek, w którym widać jak na dłoni, że brak bezpieczeństwa i brak płynności stoją ramię w ramię. Co mam na myśli? Gruchnęła wieść, że z emitentem obligacji jest źle (bezpieczeństwo) to i chętnych na wyemitowane już obligacje nie ma (płynność), a Giełda Papierów Wartościowych zawiesiła notowania akcji.

Jeżeli nie inwestujemy samodzielnie, to bardzo ważne jest, komu powierzyliśmy nasze pieniądze. Kto gwarantuje ich zwrot? Czy jest to Bankowy Fundusz Gwarancyjny, Skarb Państwa, bank, czy tylko firma o intrygującej nazwie i barwnym modelu biznesowym?

Jeżeli zainwestujemy samodzielnie np. w nieruchomości, to po pierwsze nie ma pewności, że ich wartość rynkowa nie spadnie (bezpieczeństwo). I po drugie: spieniężenie nawet najbardziej atrakcyjnej działki budowlanej trwa dłużej niż zerwanie lokaty (płynność). To może zaboleć, jeśli naprawdę będzie nam zależało na czasie. Zwłaszcza, jeśli kupujący się zorientują…

Dywersyfikacja, czyli jeden koszyk to za mało.


Duzi inwestorzy, którzy lokują naprawdę znaczne kwoty, uwzględniają w swoich planach zarówno spodziewany zarobek, jak i płynność i bezpieczeństwo. Dlatego dzielą swoje pieniądze na portfele o różnej charakterystyce (różny poziom zarobku, płynności i bezpieczeństwa). W zależności od sposobu zarządzania tymi pieniędzmi różnicują tylko sposób lokowania (rachunek bankowy, obligacje przedsiębiorstw, nieruchomości, działa stuki), albo uwzględniają też dodatkowe czynniki (np. geografię: część pieniędzy jest ulokowana w Europie, część w Ameryce Południowej a część w Rosji).

Takie postępowanie to dywersyfikacja.

Jej celem jest podzielenie ryzyka na mniejsze fragmenty. Dla każdej inwestycji istnieje prawdopodobieństwo niepowodzenia. Ale prawdopodobieństwo tego, że niepowodzenie wystąpi jednocześnie w kilku naprawdę różnych inwestycjach jest znacznie mniejsze.

Analogicznie: każdy sposób lokowania wiąże się z typową dla siebie płynnością. Jeśli pieniądze zostaną podzielone na portfele uwzględniające także ten czynnik, to w przypadku konieczności szybkiego ich odzyskania, zawsze znajdzie się inwestycja, z której będzie można wyjść bez kłopotu. Prawdopodobieństwo tego, że wszystkie nasze inwestycje okażą się akurat niepłynne, będzie minimalne.

Strategia inwestycyjna.


To świadomy podział pieniędzy pomiędzy sposoby inwestowania, które różnią się oczekiwanym zwrotem (zarobkiem), płynnością i poziomem ryzyka.

Kluczem jest zrozumienie, że zwrot z inwestycji jest tym większy, im większy jest poziom ryzyka. W finansach cudów nie ma. Są natomiast istotne czynniki psychologiczne. Każdy z nas ma inne oczekiwania co do zarobku i inną skłonność do podejmowania ryzyka. Są tacy, którzy ryzyko wykluczają całkowicie. Inni dopuszczają je w charakterystycznym dla siebie zakresie. Jedni mniejszym. Inni większym. To sprowadza się w praktyce do podzielenia swoich zasobów na poszczególne inwestycje.

Wszystkiego nie da się przewidzieć.


Wiele sposobów inwestowania wiąże się z brakiem pewności rezultatów. Analiza historycznych notowań, choć pouczająca sama w sobie, nie zapewnia bezpieczeństwa. Historia uczy, ale nie udziela gwarancji. Z doświadczenia inwestora, który szczyci się, że na akcjach firmy X „zawsze zarabiał 20% rocznie” albo z obserwacji, że „cena waluty Y zawsze rośnie jesienią o 10%” nie wynika, że tak będzie w przyszłości. To błędne myślenie psychologowie nazywają duplikacją przeszłych doświadczeń. I jest równie trafne, co przewidywanie wojny na podstawie tego, że „wyngiel je we wiosce”.

Stop loss. Take profit.


Dlatego wytrawni inwestorzy korzystają z mechanizmu ograniczającego ich straty do ściśle określonej wielkości. Tak! Tak!. Inwestorzy najpierw myślą o ryzyku. I poważnie biorą pod uwagę możliwość niepowodzenia. Korzystają wówczas z mechanizmu stop loss, który spieniężą ich inwestycję, w momencie, gdy strata liczona w czasie rzeczywistym osiągnie ustalony poziom.

Najłatwiej wyjaśnić to na przykładzie notowań giełdowych. Inwestor kupuje akcję spółki ALFA po 10 złotych za akcje i ustawia stop lossa na poziomie 8 złotych. W przypadku, gdy cena akcji spółki ALFA spadnie do poziomu 8 złotych nastąpi ich automatyczna sprzedaż. Inwestor poniesie stratę, ale nie większą niż 20%.

Co ciekawe analogiczny mechanizm stosowany jest w przypadku realizacji zysków. Nazywa się take profit. W obu przypadkach chodzi o to samo: aby odciąć się od myślenia, że kurs się odbije i strata będzie mniejsza, albo że kurs będzie rósł i wciąż zarobię jeszcze więcej. To pułapka…

Czego można się nauczyć od bogaczy?


  • Podejmowania świadomych decyzji. 
  • Dywersyfikowania.
  • Uwzględniania Płynności.
  • Myślenia o potencjalnej stracie.
  • Ustawiania mechanizmów typu stop loss.

Nie ma sensu granie na siłę. Nie ma co udawać, że będziemy inwestować na peruwiańskiej giełdzie, zwłaszcza jeśli nie dysponujemy milionami. Ale jeśli odkładamy na edukację naszych dzieci albo na własną starość, to może nie inwestujmy wszystkiego w ryzykowane przedsięwzięcia…