040. Najważniejszy wykres ekonomii. Część 2: Podaż i równowaga rynkowa.

Posted by Mariusz Wdowiak on środa, sierpnia 16, 2017 with No comments

W ubiegłym tygodniu opisałem połowę najważniejszego moim zdaniem wykresu ekonomii odnoszącego się do popytu. Ten post dostępny jest pod linkem POPYT. Popyt to jednak nie wszystko. Teraz czas na uzupełnienie wykresu o podaż.

Prawo podaży.

Podaż to ilość dóbr oferowanych na rynku przez dostawców. Wedle prawa podaży wielkość podaży danego produktu zwiększa się, jeśli wzrasta jego cena i maleje jeśli cena maleje. Podobnie jak przy prawie popytu obowiązuje tu zastrzeżenie, że niezmienne pozostają wszystkie inne czynniki, które mogą mieć wpływ na rynek. O tym jeszcze napiszę. Na razie zapamiętajmy, że nie tylko cena wpływa na podaż.

Z punktu widzenia zwykłego człowieka prawo podaży jest odrobinę mniej intuicyjne niż prawo popytu, ale nawet dziecko się zgodzi, że jeżeli sprzedawca sprzedaje butelkę wody za 2 złote i jego zysk z takiej sprzedaży wynosi 50 groszy to jeszcze chętniej będzie sprzedawał tę samą butelkę wody za 2,50 złotego, bo jego zysk wyniesie wówczas 1 złoty (będzie tak, jeśli nie ulegną zmianie jego koszty a o tym mówi zastrzeżenie z poprzedniego akapitu.). A „chętniej” oznacza, że będzie skłonny sprowadzić na rynek trochę więcej butelek wody, żeby trochę więcej zarobić.

Krzywa podaży.

Graficznie podaż można zobrazować jako krzywą, którą przedstawiam powyżej. Na znany nam już wykres popytu (czerwona linia oznaczona literą D) nakładamy krzywą podaży (niebieska linia). Oś pionowa to cena, oś pozioma to ilość sprzedawanego dobra (produktu lub usługi). Jeśli cena rośnie to rośnie też chęć sprzedawcy do sprzedawania (bo zarobi więcej) i odwrotnie: jeśli cena maleje to maleje jego ochota na sprzedawanie (bo zarobi mniej). W takich sytuacjach będzie odpowiednio oferował więcej towaru (jeśli cena rośnie) albo mniej (jeśli cena maleje) i dlatego na wykresie przesuwając się w prawo krzywa podnosi się do góry.

Na wykresach krzywą popytu określa się literą S od angielskiego słowa „supply”.

Równowaga rynkowa.

To sytuacja, w której wielkość podaży jest równa wielkości popytu. W takich warunkach sprzedawcy są zadowoleni z ceny, bo sprzedadzą wszystko, co zaoferują. Zadowoleni będą też kupujący, bo kupią tyle, ile chcą kupić przy danej cenie. Na rynku zapanuje prawie pełna sielanka.

Nie oznacza to, że zadowolony będzie każdy kupujący i każdy sprzedający, bo każdy z nich może mieć nieco inne indywidualne oczekiwania od rynku. Np. bogatszy kupujący będzie skłonny zaakceptować nieco wyższą cenę niż jego mniej zasobny kolega. Z kolei sprzedający, który finansuje swoją działalność kredytem bankowym będzie oczekiwał nieco wyższej ceny niż sprzedający, który nie korzysta z kredytów.

Graficznie równowaga rynkowa to punkt, w którym przecinają się krzywe podaży i popytu. Powstaje w ten sposób cena równowagi, czyli cena, dla której wielkość podaży jest równa wielkości popytu.

Osiągnięcie równowagi rynkowej.

Choć pojęcie równowagi rynkowej jest teoretyczne, to można je zaobserwować w praktyce.

Wyobraź sobie, że na targu sprzedajesz wiśnie. Jesteś jedynym sprzedawcą, więc możesz zupełnie swobodnie decydować o cenie, czyli mówiąc górnolotnie możesz kształtować rynek. Ustawiasz cenę na poziomie 50 złotych za kilogram. Ta cena jest dla Ciebie bardzo atrakcyjna, więc jesteś skłonny dostarczyć na targ bardzo dużo wiśni, sprzedawać codziennie i do późna w nocy, bo wówczas bardzo dużo zarobisz. Ale to, czy w ogóle coś sprzedasz zależy przecież od kupujących…

A dla nich Twoja cena wcale nie jest taka fajna. Przy cenie 50 zł za kilogram wiśni chętnych na kupno jest niewielu. Większość odchodzi od Twojego stoiska narzekając na drożyznę. Kilka osób kupi po dosłownie garstce wiśni. Trafi się pojedynczy Klient, który kupi te drogie wiśnie, aby pokazać, że go stać (efekt Veblena), ale przestajesz już liczyć, że cokolwiek zarobisz. A wiśnie zaczynają się psuć…

Więc obniżasz cenę do 1 zł za kilogram. Dla Ciebie to zła cena, sprzedajesz bez przekonania i na pewno nie planujesz przyjazdu na ten targ w kolejnym dniu. W początkowym momencie nabywcy są zachwyceni: przed Twoim stoiskiem ustawia się kolejka, każdy kupuje ogromne ilości wiśni (bo cena jest rewelacyjna), ale … dla wszystkich nie starczy, a Ty otwarcie mówisz, że następnego dnia nie przyjedziesz. I oprócz niezadowolonego sprzedawcy mamy niezadowolonych kupujących: bo wiśni zabrakło, bo sprzedawca niemiły, bo jutro stoisko zamknięte.

W naszym przykładzie cena równowagi leży gdzieś pomiędzy 1 zł a 50 zł a to absurdalnie szeroki zakres. Gdybyś faktycznie był jedynym sprzedawcą po kilku próbach odkryłbyś mniej więcej tę wartość. Zazwyczaj jednak na rynku są inni sprzedający, a rynek ma swoją historię (czyli zapis transakcji, które już się odbyły) i odkrycie ceny równowagi jest jeszcze łatwiejsze.

Wedle prawideł ekonomii wcześniej, czy później zacząłbyś stosować mniej więcej cenę równowagi. Dlaczego "mniej więcej"? Odpowiem za tydzień...